Bardzo nie lubię haftować białym kolorem na białej kanwie, ale niestety czasem trzeba. Szczególnie gdy jednak widać, że coś przybywa. Przed wyjazdem do Polski zostawiłam kolosa w takim stanie:
Po powrocie udało mi się w końcu dobrnąć do końca kolumny:
W tym właśnie momencie nadszedł czas na przesunięcie obszaru roboczego na krośnie. Po rozwinięciu kanwy widać piękne postępy:
A tak to wygląda w aplikacji:
Od razu po zwinięciu kanwy przygotowałam sobie obszar do dalszego haftowania:
A tyle udało mi się zrobić ostatniej niedzieli:
Postawiłam dokładnie 1341 krzyżyków co dało dokładnie 70% kolosa. Na potwierdzenie mych słów wstawiam zdjęcie aplikacji:
Tak sie cieszę, że już tyle za mną. Mam nadzieję, że te 30% poleci już jak z płatka. Choć wiem, że od maja do września haftowanie na krośnie będzie zdecydowanie wolniejsze. Ciepłą pogoda wygoni mnie na ogród z drutami lub mniejszych haftem, a kolos znów obrośnie kurzem.
Ale przede mną jeszcze 5 kolejnych spokojnych niedziel. Będę próbować zrobić jak najwięcej…
Bardzo dziękuję Wam że do mnie nadal zaglądacie. Jest mi niezmiernie miło.
Elakochan – da się i w samochodzie i w szpitalu… zastanawiałam się nawet nad haftowaniem na kantynie stadniny w czasie oczekiwania na córkę, ale nie mają tam wystarczającego światła…
Hafty na wierzbie – dziękuję, spódniczka oczekuje na pranie, ale chwilowo nie mam weny 😉
Pozdrawiam serdecznie
Ależ Ci pieknie przybyło, teraz to już naprawdę z górki. Miłej dalszej pracy. 🙂
PolubieniePolubienie
Ależ kawał roboty, ale efekt końcowy też będzie niesamowity.
PolubieniePolubienie
Gratuluję 🙂 To już bliżej niż dalej🙂Pięknie wygląda 🙂
PolubieniePolubienie
Jest niesamowity 🙂 Gratulacje.
PolubieniePolubienie