Zdarzyło się już kilka razy, że haftowałam coś w szpitalu. Na szczęście nie ja byłam pacjentką. Ale jak się czeka na kogoś leżącego na bloku operacyjnym to czas się dłuży. Na to najlepszy jest hafcik.
Tym razem też tak miało być. We wtorek 4 października mój mąż miał operację usunięcia przetoki pod prawą pachą. Zapowiadało się na długą operację, a mnie nie opłacało się wracać do domu.
Zaopatrzona więc z schemat, kanwę i wszystkie potrzebne akcesoria pojechałam z mężem do szpitala.
Niestety w szpitalach wciąż panują covidowe obostrzenia. Wprawdzie wpuszczona zostałam do sali segregacji oraz na salę operacyjną w charakterze tłumacza (ubrana od stóp do głów w specjalny kombinezon plus czepek na włosy i maseczka na usta), to na oddział gdzie mąż miał trafić po zabiegu już wejść nie mogłam.
Musiałam czekać na korytarzu aż mąż się wybudzi z narkozy w sali pooperacyjnej i zostanie przewieziony na piętro do sali w której miał oczekiwać na wypis.
Nie będę wam w tym miejscu tłumaczyć jak działa holenderska służba zdrowia, powiem tylko, że działa dobrze. Nie narzekałam więc tylko czekałam grzecznie na korytarzu, na krzesełku…
Haftować niestety nie było jak, więc moja kanwa wróciła do domu w stanie nienaruszonym:
Kolejna okazja do haftu (tego haftu) nadarzyła się w miniony weekend.
Miałam zarezerwowany wyjazd do Limburgii – holenderskiej prowincji. Mieszkaliśmy w parku wakacyjnym Limburgse Peel, w 4 osobowym domku niemal w środku lasu:
Okolica cudowna – las, jezioro, cisza wkoło:
Spędziliśmy super 3 dni w środku lasu ale jednocześnie wśród ponad 800 domków pełnych ludzi. O dziwo, wszędzie panowała cisza. Od czasu do czasu słychać było śmiech dzieci czy szczekanie psów. Ale można było odnieść wrażenie, że mieszkamy w głuszy.
W parku jest subtropikalny basen, place zabaw dla dzieci, mini golf, paintball, kręgle. Oprócz tego restauracja z pysznym jedzeniem, mini-market, sklep z pamiątkami.
I tak pomiędzy spacerami po lesie, głaskaniem zwierzątek i jedzeniem pyszności znalazłam czas na haft:
Nie powiem, żeby było całkiem wygodnie tak siedzieć, ale… miałam to co najważniejsze – haft, dobre światło nad głową, laptop z ulubionym serialem. I czas, czas wolny. Czego chcieć więcej?
W pierwszym dniu udało mi się wyhaftować tyle:
I w tym momencie już wiadomo, co jest haftowane.
Nieśmiertelny i ulubiony przeze mnie motyw Home Sweet Home.
Będzie prezent dla znajomych, którzy wkrótce otrzymają klucze do nowego apartamentu.
Dzień drugi spędziliśmy na basenie, ale też znalazłam czas i udało mi się zacząć kolejne literki:
Na więcej czasu wolnego już zabrakło (i nici tradycyjnie też), więc haft wrócił do domu w takim właśnie stanie i chwilowo powędrował do szuflady.
Teraz mam inny hafcik do zrobienia na szybko. Postaram się go wkrótce pokazać.
Dziękuję Wam za podniesienie mnie na duchu w sprawie sweterków. Nie poddałam się, robi się kolejny.
Pozdrawiam serdecznie
Zazdroszczę takiego wypadu:) Iskierko zdrowia dla męża:)
P.S. Wreszcie zapisałam sobie Twój nowy adres bloga:)
PolubieniePolubienie
Bardzo się cieszę, że nadal zostaniesz moim wiernym czytelnikiem 😉
I bardzo dziękuję za życzenia dla męża. Pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Przede wszystkim dużo zdrowia dla męża. A wyjazd mieliście wspaniały, na pewno zresetowałaś siły.
PolubieniePolubienie
Dziękuję.
Tak, ten wyjazd wyszedł nam wszystkim na dobre. Pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Dużo zdrówka dla męża. U nas w Irlandii podobne obostrzenia. Na teren szpitala może wejść tylko pacjent chyba,że jest się z dzieckiem lub jako tłumacz. Latem musiałam czekać na męża w aucie 6 godz. dobrze,że książkę zabrałam. Hafcik przepiękny. Fotki z wycieczki super – fajne miejsce na relaks.
PolubieniePolubienie
Dziękuję bardzo.
Ja niestety nie wpadłam na to, by zabrać ze sobą książkę. Ale gdy mąż pójdzie na operację drugiej pachy to będę już mądrzejsza 😉
Pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Zdrowie najważniejsze, a oczekiwanie pod salą operacyjną nigdy nie jest łatwe, ale nie wyobrażam sobie nie uczestniczyć w miarę możliwości w tych trudnych życiowych sytuacjach. Najważniejsze, żeby wszystko skończyło sie dobrze i tak na pewno było. Hafcik piękny! Postaram sie w miarę możliwości zaglądać tu do Ciebie.
Pozdrawiam Alina
PolubieniePolubienie
Dziękuję bardzo i witam w gronie moich czytelników. Pozdrawiam
PolubieniePolubienie